Loda Halama i jej nogi
Dodano: 05.01.2011W dzisiejszym wpisie wrócimy do kwestii kręcenia filmów w zawrotnym tempie i w nieludzkich warunkach. Prezentujemy Państwu fragment relacji Henryka Lińskiego z planu filmu Uśmiech losu z 1927 roku.
Loda Halama dała przytem również dowód poświęcenia artystycznego. Jak wiadomo, uległa niedawno podczas pracy nieszczęśliwemu wypadkowi. Niemniej wszakże stawiła się w „atelier” punktualnie i, nie zważając na dotkliwy ból, tańczyła równie fenomenalnie jak zwykle.
- Jakżebym miała nie przyjść – mówiła mi – wciąż marzyłam o tem, aby zatańczyć dla filmu, miałażbym przepuścić taką okazję… Zresztą w chwili, gdy trysnął na mnie blask reflektorów, gdy zawarczały jupitery, ból mój jak gdyby ktoś ręką odjął…
Henryk Liński, Przy pracy nad „Uśmiechem Losu”, „Kino dla wszystkich” 1927, nr 39.
A oto jak po latach zdarzenie to wspominała Loda Halama w swych wspomnieniach Moje nogi i ja:
Przypominam sobie, jak odbywało się kręcenie filmów w tamtych latach w Polsce. W skromnych bardzo studiach, z jeszcze skromniejszym budżetem.
Tam chodziło o pośpiech, bo studio kosztowało, taśma także, więc wszystko robiło się prędko, prędko i jeszcze raz prędko. Rzadko powtarzało się jakieś sceny. Zawsze słyszało się, kiedy prosiliśmy o powtórzenie: Dobrze, dobrze – jedziemy dalej. I tak się jechało dalej, czy było dobrze czy źle.
(…) Raz tylko byłam zadowolona, że w takim zwariowanym tempie nakręcaliśmy. Był to film Uśmiech losu. Miałam wtedy chorą nogę (woda w kolanie), nie było czasu na leczenie, ponieważ musieliśmy zwolnić studio w bardzo krótkim terminie. Noga wyglądała fatalnie. Kolano miałam stale mocno ściśnięte bandażem, aby hamować opuchliznę. Przed samym występem zdejmowałam bandaż i szybko, szybko tańczyłam, aby noga nie straciła wyglądu nogi. Niemniej są to dziś najmilsze wspomnienia z tych pionierskich prawie czasów.
Loda Halama, Moje nogi i ja, Warszawa 1984, s. 132-133
Ten wpis został opublikowany 05.01.2011 o 11:45 i jest zaszufladkowany do kategorii Aktualności.