Dźwięk do filmu „Sportowiec mimo woli”

Dodano: 13.05.2013

Dziś jeszcze jedna ciekawostka dotycząca amerykańskiej kopii Sportowca mimo woli. Jest to sprawa ściśle techniczna, jednak postanowiliśmy się nią z Wami podzielić.

Widzowie w kinach niestety tego nie widzą, jednak kiedy podczas konserwacji przyjrzeliśmy się taśmie filmowej, zobaczyliśmy, że zapis ścieżki dźwiękowej jest niemal idealnie czysty, podczas gdy na obrazie widać liczne rysy i zniszczenia:

 

Mimo tego słychać wiele szumów i zniekształceń tak, jakby zapis dźwięku jednak był porysowany. Dlaczego? Otóż zapis dźwięku nie został tradycyjną metodą skopiowany optycznie, lecz przegrany za pośrednictwem jakichś wzmacniaczy i przetworników. W efekcie wszystkie szumy zostały nagrane na nowy zapis dźwięku. Najlepiej widać to w miejscach sklejek. Oryginał, z którego ten materiał powstał był zniszczony i miał wiele sklejek. Gdyby został tradycyjnie skopiowany, sklejki zajmowałyby całą szerokość taśmy. Tymczasem w amerykańskiej kopii Sportowca przekopiowane sklejki widoczne są tylko na obrazie. Obok jest nienaruszony zapis dźwięku, w którym te sklejki słychać, ale na oko ich nie widać:

 

Taka sytuacja niestety będzie dużym utrudnieniem przy rekonstrukcji dźwięku. Gdyby wszystkie szumy brały się z rys widocznych na taśmie, można by je skorygować w programach graficznych tak samo, jak likwiduje się rysy i ubytki obrazu. Teraz szumy nie są już tylko zabrudzeniem lub uszkodzeniem zapisu dźwięku – są dźwiękiem nagranym tak samo, jak właściwa ścieżka dźwiękowa. Są dużo trudniejsze do usunięcia, bo słychać je, ale ich nie widać. Pozostaje tylko cyfrowe odszumianie plików dźwiękowych, ale efekty tej metody mogą być nieco gorsze.

Pod tym względem z rekonstrukcją filmów jest jak w reklamach leków: łatwiej jest zapobiec zniekształceniom likwidując ich bezpośrednią przyczynę niż zwalczać ich późniejsze efekty i objawy :)

Tagi: , , ,

Ten wpis został opublikowany 13.05.2013 o 06:51 i jest zaszufladkowany do kategorii Historia techniki filmowej.