Nadprogram – czyli co grają w kinie
Dodano: 13.01.2014Jeden z czytelników naszego bloga nadesłał ciekawy artykuł o tym co przedwojenna publiczność kinowa miała okazję oglądać podczas przeciętnego seansu filmowego. Na najbliższe kilka wpisów oddaję głos naszemu czytelnikowi, panu Rafałowi Skibickiemu.
Na przekór upływającemu czasowi i współczesnym filmowcom (dla których polskie kino zaczęło się po 1945) na półkach księgarskich pojawiają się nowe opracowania na temat polskich przedwojennych filmów i aktorów. Może ktoś kiedyś pokusi się o monografię kin np. warszawskich (o które należało wypytać Wiesława Michnikowskiego). Tymczasem ja chciałbym zainteresować Państwa pytaniem: jak wyglądał – jakże ulotny – przedwojenny seans kinowy? Czym różnił się od nam współczesnego, przeładowanego reklamami? Tudzież od wczorajszego – dzisiejsi „piękni trzydziestoletni” (zaledwie) powinni jeszcze pamiętać seanse w kinach PRLu, z obowiązkową Polską Kroniką Filmową oraz… brakiem reklam!
Jeśli publicyści koncentrowali się na „tragicznym stanie polskiej filmji” , skąd mamy czerpać wiedzę o seansach, nie dysponując akurat dziarską prababcią-kinomanką?
Młody Czytelniku/Czytelniczko! Zanim zaczęliście zamieszczać kąśliwe komentarze w Internecie, dawno istniało coś takiego jak… listy do redakcji czasopism. A w nich:
Wanda Kalinowska, Kino 1934 nr 19
Poznański czytelnik Kina żalił się w 1935 na niedobór kreskówek:
[...] Bo przeciętny nadprogram takiego kinoteatru składa się z tygodnika, „forszpanu” filmu następnego, czasem (dość rzadko) – reportażu. Nadto 10-15 minut reklam na ekranie, które idą miesiącami (publiczność jest cierpliwa)…
Zaskoczeni? Narzekania na reklamy nie wynaleziono w Polsce 20 lat temu!
Ten wpis został opublikowany 13.01.2014 o 06:37 i jest zaszufladkowany do kategorii Historia techniki filmowej.