Maria Chmurkowska
Dodano: 11.03.2014Dzisiejszy wpis zacznę trochę osobiście…
Przedwojennym filmem i w ogóle wszystkim co przedwojenne zacząłem się pasjonować jeszcze w podstawówce. Całą rodzinę i wszystkich dookoła męczyłem różnymi rupieciami, starymi filmami, przedwojennymi piosenkami itd. Aż tu nagle, po tylu latach, podczas jednego z rodzinnych obiadów moja babcia wygadała się, że jej koleżanka ze szkoły, z którą nadal utrzymuje kontakt, jest… siostrzenicą Marii Chmurkowskiej! Dopiero teraz!
Od razu skontaktowałem się z panią Marylą. Okazało się, że z ciotką żyła bardzo blisko i opiekowała się nią do końca życia, a dodatkowo jest zbieraczem różnych rodzinnych pamiątek. Przedwczoraj odwiedziłem ją w jej mieszkaniu, a dziś przedstawię Wam efekty:)
Przebieg kariery artystycznej i biografia znajdują się na naszej stronie, tu Chciałbym pokazać Wam prywatne zdjęcia i różne inne nieznane materiały dotyczące Marii Chmurkowskiej.
Mała Marysia z mamą w roku 1901
Z rodziną i przyjaciółmi rodziny na balkonie swojego mieszkania, Warszawa, 1901
Z rodzicami: Ludwikiem i Heleną Fiszerami
Marysia Fiszerówna w okresie szkolnym
Z kuzynami
W szkole w czerwcu 1916 roku (stoi piata z prawej)
Panna Maria Fiszerówna
Z Feliksem Chmurkowskim z okresie narzeczeństwa
Feliks (stoi w środku) i Maria (siedzi w środku) nad Morskim Okiem, 12 sierpnia 1925
Toruń, 18 września 1927
Jedno z modnych wówczas zdjęć w ogrodzie.
Portret Marii Chmurkowskiej pędzla Tytusa Czyżewskiego
Maria Chmurkowska celowała w rolach charakterystycznych, zwłaszcza w latach powojennych często wcielała się w podmiejskie typy z folkloru Warszawskiego. Przyjaźniła się ze Stefan Wiecheckim, który pisał dla niej sporo tekstów właśnie w tym charakterze i w gwarze warszawskiej. Oto dedykacje w jego książkach:
„Marii Chmurkowskiej – znakomitej odtwórczyni typów i typków naszej kochanej Starej Warszawy – Wiech”
„Znakomitej odtwórczyni wielu moich typków Marii Chmurkowskiej – wdzięczny Wiech”
„Marii Chmurkowskiej, znakomitej artystce, świetnej odtwórczyni… e, co tam Pani Marysiu – buzi! Wiech”
„Znakomitej małolitrażowej (i to tylko rano) automobilistce polskiej, w wolnych chwilach odtwórczyni m.in. monologów Wiecha, słowem: Marii Chmurkowskiej – wdzięczny Autor”
Wśród licznych pamiątek po Marii Chmurkowskiej najbardziej wzruszający jest spory zbiór listów i pism z podziękowaniami za bezinteresowne występy na koncertach dobroczynnych. Wśród nadawców tych listów są m.in. Polski Czerwony Krzyż, Zjednoczenie Pracowników Niewidomych, Polski Komitet Pomocy Dzieciom, Robotniczy Wydział Wychowania Dziecka i Opieki nad Niem, Towarzystwo Opieki Nad Więźniami, Obóz Zjednoczenia Narodowego, redakcja Robotnika Polskiego i wiele, wiele innych. Najstarsze z nich są jeszcze z lat dwudziestych, najnowszy z 1969 roku.
Oto liścik napisany na wizytówce przez Aleksandra Zelwerowicza:
„Warszawa 22/I 40. Szanowna Pani i miła Koleżanko! W imieniu P.C.K., 1600 polskich żołnierzyków i swoim własnym – serdecznie proszę Panią o łaskawy Jej udział z małym koncerciku w świetlicy Szpitala Ujazdowskiego – w poniedziałek, dn. 29 b.m. o godz. 15. – Coś bardzo wesołego i cenzuralnego patryjotycznie. Bedzie Dymsza i Chór Dana. Dziękuję i polecam się gorąco. Pozdrowienia i szacunek dla Obojga Państwa łączę. Al Zelwerowicz”
Wielką ciekawostką są fotosy do filmów Kocha, lubi, szanuje i Dziewczyna szuka miłości. Są tym cenniejsze, że żadnego z nich nie ma w zbiorach Filmoteki Narodowej. Cudem ocalały z zawieruchy wojennej. Sama Maria Chmurkowska tak o nich opowiadała:
Będąc w Ruchu Oporu, po powstaniu, wyjechałam ze szpitalem i rannymi do Milanówka. (…) Kiedy przyszło wyzwolenie miałam do Warszawy blisko i jakoś tam piechotą dotarłam. Chciałam przekonać się, czy dom stoi. Okazało się, że stoi. Niepewnie po tych gruzach wstępuję na schody i widzę, że w mojego mieszkania wybiega szybko oficer radziecki, który zatrzymał się, przygląda mi się chwilę i powiada „O, pani jest aktorką, pani tu mieszka” i pobiegł dalej. No, myślę sobie, do tego wszystkiego jeszcze zwariowałam. Wymizerowana (ważyłam wtedy 42 kg) w pożyczonych spodniach, w jakimś oberwanym paltocinie, w żadnym razie nie wyglądałam na aktorkę. Ale wchodzę do środka. Mało nie zemdlałam. W jednym z pokoi cała ściana jest obwieszona moimi filmowymi fotografiami. Okazało się, że w opuszczonym moim mieszkaniu zamieszkiwali polscy robotnicy pracujący przymusowo dla Niemców i to oni właśnie, gdy było im zimno, chcąc się ogrzać, palili moje książki. Ale kiedy doszło do fotografii – może byli na filie, może znali ze sceny, dość że fotografie gwoździami poprzybijali sobie na ścianie. Stąd moja sława u radzieckiego oficera – po prostu poznał. Sporo z tych fotografii już nie nadawało się nawet do zabrania. Parę mam przy sobie. To moja wzruszająca pamiątka.
Oto niektóre z nich:
Ten wpis został opublikowany 11.03.2014 o 08:03 i jest zaszufladkowany do kategorii Ludzie kina.