Przeboje filmowe

Dodano: 13.10.2011

Jakiś czas temu opisaliśmy początki nowego gatunku muzycznego: piosenki filmowej.

Przełomem w historii piosenek filmowych było nadejście komedii muzycznych – filmów inspirowanych operetkami i wodewilami. Były to podwaliny późniejszych musicali. W filmach tego gatunku piosenki stanowiły część akcji, były wplecione między dialogi, a niejednokrotnie je zastępowały, jak w operetkach. Komedie muzyczne były pełne piosenek i wielokrotnie lansowały przeboje. Niejednokrotnie dobra piosenka  ratowała przeciętny lub wręcz kiepski film: publiczność dużo łaskawiej oceniała film wychodząc z kina z nowym przebojem na ustach. Zwróćmy uwagę, że zdecydowana większość znanych do dziś przedwojennych przebojów – to właśnie piosenki z filmów!

Jednak historia polskich przebojów filmowych sięga wcześniejszych czasów jeszcze sprzed pojawienia się u nas filmowych komedii muzycznych – pierwszy powstał późnym latem 1931 roku. Była to pochodząca z filmu szmerowego i częściowo mówionego w reż. Ryszarda Ordyńskiego 10 z Pawiaka piosenka Flisacy. Skomponował ją Władysław Dan. W filmie pojawiła się raptem jedna zwrotka i odegrała w nim raczej niewielką rolę. Niedługo przed premierą filmu piosenka w wykonaniu Chóru Dana ukazała się jednocześnie na dwóch różnych płytach. Szybko zrobiła ogólnopolską (i jak się potem okazało także światową) karierę.

Stała się tak popularna, że gdy pół wieku później Jan Paweł II nagrał ją dla jednej z firm fonograficznych, została opisana jako… polska pieśń ludowa!

Po latach Władysław Dan wspominał:

„Jako pierwszą piosenkę Ojciec Święty śpiewa moich Flisaków. Nie posiadałem się z radości, bo była to jedyna cywilna piosenka, reszta wszystkie kościelne.
Ale radość moja trwała krótko, kiedy zobaczyłem, że zamiast mojego nazwiska jako kompozytora są słowa „folk-song”. Co więcej – wielkie wydawnictwa nut Chapel w Ameryce i Paulus w Niemczech przywłaszczyły sobie Flisaków twierdząc, że nabyli prawa od jakiegoś muzyka, który rzekomo zrobił specjalny układ Flisaków dla Papieża. Mój adwokat w Miami twierdził, że może dostać pieniądze przez firmę adwokacką w Nowym Jorku. Za kilka miesięcy dostałem od nich list „Nic nie można zrobić” i… rachunek na tysiąc dolarów. Za co? Za czas zużyty na telefony i badania prawa o tantiemy za hymny religijne. Flisacy awansowali na hymn religijny!”

Pierwszą komedią muzyczną zrealizowaną całkowicie w Polsce był film Mieczysława Krawicza i Janusza Warneckiego Każdemu wolno kochać z 1933 roku. Już sam fakt, że było to pierwsze takie osiągnięcie polskiej kinematografii dźwiękowej ściągnął do kin tłumy widzów i dość znacznie wpłynął na popularność filmu, a tym samym tytułowej piosenki, która do dziś jest znana wszystkim entuzjastom naszego kina tamtych czasów. W filmie śpiewali ją Janina Brochwiczówna i Witold Conti. Z miejsca stała się przebojem. Na płytach wszystkich polskich wytwórni ukazało się aż dziewięć różnych nagrań tej piosenki, nagrał ja nawet sam autor jej tekstu, Emanuel Schlechter. Co ciekawe, dwaj piosenkarze: Adam Aston i Tadeusz Faliszewski nagrali je każdy po dwa razy dla różnych, konkurencyjnych firm.

 

Znane przeboje filmowe najczęściej pochodziły z komedii, jednak nie było to regułą. Pierwsze europejskie szlagiery pochodziły z niemieckiego dramatu Błękitny anioł (Die Blaue Angel). Także jedne z najbardziej znanych polskich międzywojennych piosenek, czyli Miłość ci wszystko wybaczy i Na pierwszy znak zostały napisane do Szpiega w masce który jak wiadomo był kryminałem.

Tagi: , ,

Ten wpis został opublikowany 13.10.2011 o 10:34 i jest zaszufladkowany do kategorii Historia techniki filmowej.